O bańkach z Łomży i Warszawy.

 23 kwietnia 2016 o 01:16

Kim byłabym bez Ciebie? Co myślałabym o sobie, a co o Tobie? Kto dzwoniłby do mnie, gdy jestem daleko? O kim myślałabym przed zaśnięciem? Czyje zdjęcie nosiłabym w portfelu, a czyje stałoby przy łóżku? Z kim kłóciłabym się na każdy temat, a z kim zgadzałabym się? Kogo wstydziłabym się, a przed kim umiałabym być otwartą księgą? Komu pisałabym listy i od kogo bym je dostawała? Kto by mnie kochał i nienawidził? Czyje palce rozczesywałyby moje włosy? W jakim miejscu byłabym teraz? Na jaki kolor malowałabym paznokcie? Płakałabym mniej, czy więcej? Tęskniłabym więcej czy rzadziej? Bałabym się tak samo czy wcale? Zależałoby mi tak jak teraz, czy absolutnie nie? Byłabym czy bym nie była? 

Od tygodnia wraca do mnie obraz. Jakby się śnił, kiedy wcale nie śpię. Stacja benzynowa, zielona. Łomża. Takie miasto, którego wcale nie znam, parę razy przejazdem...  Parking przy sklepie. Noc, jeszcze wczesna, ale letnia, chłodna, cicha. Samochód i przenikająca cisza, pomimo tego, że w radio śpiewa Leszek Szwed, inaczej znany jako HuczuHucz, polski, całkiem dobry raper, jedyny, jakiego szanuję... I odpalony silnik, ale bardzo delikatnie dający o sobie znać. Jakieś drgawki w powietrzu, wyczekiwanie pełne strachu, emocji, uczucia, pragnienia. Byłam daleko od domu, z kimś nieodstępnym, nie przeznaczonym dla mnie, zakazanym. Najgorsza mieszanka - szczęście i strach.
Nie wiedziałam, co będzie dalej. Stacja benzynowa oświetlona, w samochodzie przepełnionym nagrzanym powietrzem, perfumami, poza nim ciemność nocy. I moje poczucie niepewności tego, co będzie kiedyś. Wydawało mi się, że wiszę w zamkniętej bańce, której nie mogę przekuć, przedziurawić, żeby się uwolnić. A uwolnić się musiałam koniecznie, bo w bańce choć przyjemnie i bezpiecznie, to... ciasno. Hamowała moje spojrzenie, nie pozwalała dostrzec wszystkiego, dotknąć wszystkiego. 

Wtedy w tym samochodzie byłam w bezpiecznej, ale toksycznej bańce. Teraz została przebita. Pękła. Mam na wyłączność to, co wtedy było zakazane i nieodstępne. Dostałam to, co wtedy w Łomży miałam tylko na wypożyczeniu, w dzierżawie...

Teraz rośnie naokoło mnie kolejna bańka. Powoli mnie pokrywa, osłania, obrasta. Jest mi bezpiecznie. Chciałabym, żeby ta bańka nie pękła jak tamta. Ta bańka jest pełna miłości, wsparcia, akceptacji, zaangażowania, pożądania, troski, zazdrości dobrej, opieki, jedności. Takie bańki nie powinny pękać, powinny kamienieć. Zastygać na zawsze i trwać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.