Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Samotność, pierwsza miłość i kosiarka.

Obserwuję. Powoli wszystko zanika. Tylko po to, by w najmniej oczekiwanym momencie, bez uprzedzenia wypłynąć na powierzchnię. Godzę się na to, bo takie są warunki stawiane przez życie, które jak wiadomo, lubi być złośliwe.  Samotność zawsze jawiła się dla mnie smutkiem. Rozpaczą. Płaczem po nocach, gryzieniem przegubów i wspominaniem tego, co utracone. Taka wizja trwała we mnie do chwili, kiedy sama nie zostałam samotna. Zawsze przecież byłam samotnikiem, lecz nigdy nie w tak zaawansowanej formie, jak od pięciu lat. Dotarło do mnie, że w większości przypadków, samotność to wybór, nie konieczność. Lub też... Wybór z konieczności?  Osoba samotna to wcale nie jest ktoś, kto ma problemy z przystosowaniem, komunikacją. To nie jest ktoś odizolowany od rzeczywistości. To ktoś, kto podjął decyzję, że więcej zranić się nie pozwoli. Intensywne osoby, które często bywają w naszym życiu, najpierw zagrabiają poszczególne części egzystencji, żeby potem, gdy zrezygnują ze znajomości, doszczętn