7 stycznia 2016 o 20:57

Jakbym miała powiedzieć, czego boję się najbardziej, to skapitulowałabym i stanowczo odmówiłabym konkretyzacji. Ale wiem czego boję się między innymi... A tego, żeby nie pozwolić nowotworowi wejść w każdą sferę życia. W gruncie rzeczy wystarczy, że wlazł w organizm człowieka, który miał mnie wozić w nieskończoność po niemieckich autostradach, kupować ogórki, śmiać się ze mnie, uczyć mnie nawet najprostszych czynności po męsku. No halo, ej? Nie ma potrzeby zabierać mi ogórków przecież, co? Tak samo tych podróży? I tak sobie myślę... Okay - wsadziłeś tyłek w łeb mojego faceta - wporzo. Rozpierdalasz nam plan tygodnia - wporzo. Psujesz nam humory - wporzo. Wyskubałeś mi faceta jak jakiegoś kurczaka - no okay, niech będzie, że tak chciałeś, w sumie kłaki odrosną prędzej czy później. Szprycujesz mi domownika pigułkami - ok. Ale nie pozwolę na wszystko. Rozkręcasz się, ale po moim trupie. Granice są i ja Tobie je pokażę. Nie oskubiesz mi Przecinka do końca, to stworzenie musi mieć futro, bo to mu dodaje uroku pod względem męskości. Poza tym do cholery w łeb czasem zimno jest - to fakt. Nie umrzesz mi Go, bo on jest mój i żyć ma, umrzeć to możesz Ty  - Wieśku. I jak ja sobie pranie robię, rozumiesz, białe albo kolorowe, to mi się nie wpierdalaj i nie przeszkadzaj. Bo jak ja sobie piorę właśnie, Lenor wlewam do szufladki, to znaczy że wlewam Lenor do szufladki i to jest czas dla Lenora... A nie dla prokarbazyny albo winkrystyny, żebym ja o nich myślała. Lenor to Lenor. Jest czas na Lenor, na Wieśka nie. Miałeś swój czas, grałeś gwiazdę w Centrum Onkologii, czas minął. Wyciągnęli Cię za dupsko i się pitol - nikt Cię nie chce, darmozjadzie. Lenor zwłaszcza.

No więc tak jak mówiłam właśnie... Że sobie nie dam. Nie pozwolę zawładnąć światem. Ja chcę prać. Ja chcę czytać. Jeździć samochodem. Spać. Robić siku. SAMOWOLNIE. Bez Wieśka w tle. No więc sobie robię urlop. I generalnie walczę, ale ostatnio mam taktykę - " Tichuju Wieśku, nie dam Ci satysfakcji. Satysfakcji Ci nie dam, a Przecinka tym bardziej"! 

Aj po cholerę ja się zwracam do niego z dużej litery? Wiesiek nie zasługuje na dużą literę. Jakby był grzeczniejszy to i może. Ale skoro po dobroci jest nieskory do współpracy to litery dużej nie ma.
(Tak, zdaję sobie sprawę, że dziś post o specyficznym poczuciu humoru, ale czasem tak ze mną bywa!)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.