Banan jako lek na glejaki.
21 września 2016 o 20:21
Śniło
mi się, że jedziemy samochodem. On prowadzi. Ja patrzę jak zwykle
zamglonym wzrokiem przed siebie. Zbliżamy się do drogi z pierwszeństwem.
Nie zatrzymuje się. W porę odwracam głowę. Widzę, że z premedytacją
wjeżdża w auto naprzeciwko. Centralnie w jego lewe koło. Nie reaguje na
moje wołania. Patrzy przed siebie i wygląda, jakby był w amoku.
Obudziłam
się z myślą, że to tylko sen, ale... Wyrażający moje obawy. I nie są to
obawy świeżego kierowcy, którym jestem, przed drogami z pierwszeństwem.
Są to inne obawy.
W
piątek minie rok odkąd odebraliśmy wyniki badania histopatologicznego.
Do Centrum Onkologii weszliśmy z w miarę dobrymi humorami. Przed
wejściem żartowaliśmy. Nie mieliśmy powodów do smutku. Operacja się
udała. Praktycznie tydzień wcześniej zdjęte zostały szwy. Skroń goiła
się jak na psie. Opatrunków nie musieliśmy zmieniać sami, pielęgniarka
była pod ręką. Gdyby nie sterydy, które spulchniły twarz i fragment
białego bandażu wystającego spod czapki - nikt nie powiedziałby, nie
pomyślałby, że dwa tygodnie temu Przecinek spał w najlepsze, gdy gmerali
Mu pod sufitem. Nie znaliśmy też( Ja nie znałam...) nazw złośliwych
nowotworów mózgu, nie znaliśmy ani jednej nazwy chemioterapii a o
radioterapii wiedziałam tylko tyle, że istnieje. Byłam błogo nieświadoma
i pielęgnowałam w sobie tę nieświadomość z nadzieją, że jest to realne
odczucie. Realne odczucie było głupim złudzeniem.
Dwie
kartki A4 w kopercie były białe i nie wyglądały na kartki, które mogą
kogoś wkurwić. No, a jednak wkurwiły. Bo trzy wycinki z mózgu miały
dopisek G3. Nie ogarniałam, co to znaczy. Ze szkoły średniej liczba 3
kojarzyła mi się z tym, że dałam ciała, ale zaliczyłam. Bąknęłam do
Przecinka, że to chyba coś złośliwego, ale przecież to nic nie znaczy,
bo ja się nie znam i to tylko moje przypuszczenia. Google mnie ugryzło
potwierdzeniem. Złośliwe. Zadzwoniłam do Mamy. Westchnęła, więc długo
nie rozmawiałyśmy. Oligodendrioglioma anaplasticum G3. Pomyślałam:
"Pierdol się kimkolwiek jesteś, co właśnie nam to zafundowałeś".
Poleźliśmy do gabinetu lekarskiego. Ja poszłam po to, żeby udowodnić
lekarzowi neurochirurgowi, że G3 to nie złośliwy guz. Przecinek poszedł,
bo chciał zrozumieć, co się dzieje. Neurochirurg był starszy. Wyglądał
na miłego dziadka. Może dla swoich wnuczków jest miły? Mnie powiedział
prosto w oczy, że wynik badania histopatologicznego nie pozostawia
złudzeń, że jest to nowotwór złośliwy. Dlatego podziękowałam i
wyszliśmy. Spotykam jeszcze tego lekarza na korytarzu neurochirurgii.
Mózg podpowiada mi, żebym miała do niego uraz za to, jakie wieści mi
podarował. Ale nie mam urazu. Odarł mnie z pewnych złudzeń, ale... Czy
jest temu winien? Ten dziadek jakiegoś wnuczka?
Dziś G3 zaakceptowałam. Najlepsze wyjście to przystosowanie.
Ale
wyobraźnia podsuwa mi piękne obrazy. Na przykład świadomość, że może to
była jedna wielka pomyłka i ten guz wcale nie był złośliwy. Albo że
guza wcale nie ma... Nie było!
Ah,
a jak miło mi jest patrzeć na Przecinka, gdy je banana. Myślę sobie:"
Ah tak! Niech je tego banana! Może on ma właściwości lecznicze i
likwiduje guzy mózgu? Banan uratuje go! Wynajdę lekarstwo na nowotwór
mózgu!" I tak samo myślę, gdy je pomidory, ziemniaki, gdy wcina
kalafiora albo sękacza... A potem odwracam wzrok, bo nie chcę, żeby mój
ukochany patrzył na totalnego pacana, którym jestem.
Wiesław
stoi. Oficjalnie pół roku się zawiesił i niech sczeźnie. Zakończono 4
cykl chemioterapii. To minimalna dawka. W perspektywie kolejne dwa
cykle, maksymalnie. Tak więc: wpitalajcie banany, kalafiory i sękacze.
Zasmarkałam
kichawkę, więc mam nieżyt nosa i nieżyt inteligencji, albowiem trudniej
mi się oddycha, niedotleniona jestem. Ten nieżyt nosa to od Żydów. Na
Majdanku mi hamowali przejście. Stąd nieżyt nosa od Żyda.
Spotkałam
się w tamtym tygodniu z Kają. Miałam darmową, koleżeńską terapię
psychologiczną, więc wracałam z Bielan ze świadomością, że mam dobrą
samoświadomość. A w perspektywie warsztaty, więc więcej świadomości o
dobrej samoświadomości. A Beata ma mnie rozśmieszać i negować, więc w
ogóle będzie samoświadomość o samodebiliźmie. Plus jestem nieprzykładnym
obywatelem Polski, jestem nacjonalistką, bo wykurzyłam z Mysiadła
Ukraińca. Za pomocą Pitbulla w lateksowej rękawiczce. A pogotowie
jechało 30 minut, więc dbajcie o siebie, bo jak będziecie czekali aż
przyjadą, to zejdziecie na odległą planetę. Pozdrawiam.
Komentarze
Prześlij komentarz