Brzdęk i lęk

  22 listopada 2017 o 23:39

Oswajam się z życiem. Oswajam się z ludźmi. Każdego dnia staram się zapominać o tym, co złe. Uczę się ufać. W szczególności jednej osobie. Uczę się zapamiętywać najdrobniejsze gesty. Czy nie zrobią mi krzywdy? Myślę o tym, co miało miejsce wcześniej i przez pryzmat tego, boję się przyszłości. Ale czy tak powinnam? Przecież On sam powtarza - przeszłość nie ma znaczenia. Nie ma? Nie ma znaczenia to, co kiedyś było najważniejsze? A teraz? Teraz coś jest najważniejsze. Czy to znaczy, że za jakiś czas będzie kompletnie bezwartościowe?

Nie mogę przyjąć takiej strategii. Przeszłość w moim życiu odgrywa ważną rolę. Rolę kata i niszczyciela. Niszczy bez mrugnięcia okiem prawie każdą chwilę, by nasączyć mnie lękiem przed powrotem schematów dawnych. Przerabiałam tysiące razy temat zmiany człowieka. I wyszłam na zero. Już sama nie wiem, czy człowiek, takie ciekawe zwierze, głupie do imentu...Może się zmienić? Wyrzucić z siebie mankamenty. Zapomnieć o dawnych pragnieniach, potrzebach, ideałach? Czy człowiek może znaleźć w sobie inną osobowość, lepszą? I postawić na nią wszystkie karty?

Po powrocie do domu rozpaliłam w kominku. Trzy razy włączałam czajnik z wodą na herbatę, ale trzy raz też zapominałam zalać wodą kubek. Dom pusty jest cichy. Słychać tylko strzykanie, strzelanie w kominku. Czasem jakiś odłamek drewna uderzy o szybę. Dziś usiadłam na podłodze po turecku i popatrzyłam prosto w ogień. I  czując to ciepło bijące od szyby, zrozumiałam, że sama się spalam. Na własne życzenie. Wspominaniem tego, co już dawno niektórzy zapomnieli. Drażnię się tym, pielęgnuję to w sobie. Nie wiem sama po co, ale coś w moim ciele dyktuje mi takie zachowanie. A ja zawsze idę za swoim sercem. Czy serce może być tak naiwne? 

Niszczę nie tylko swój charakter, ale i spojrzenie na ludzi. Czy nie jest czasem tak, że przerysowuję im osobowości? Kreuję to, co mi się podoba, co uważam za słuszne dla siebie samej... A rzeczywistość jest inna. Tylko nie podoba mi się to. Dlatego myślę po swojemu. 

Idą święta i powoli wszystko nabiera tych magicznych pierwiastków. Choinki, bombki, papiery do pakowania prezentów. A ja wracam do poprzednich świąt. Liczę na palcach, jak mała dziewczynka. Wracam do tamtych dni, kiedy na ziemi była mała warstwa śniegu. A ja targałam przez pół domu kołdrę do salonu z dużym oknem, żeby tam spać. Żeby widzieć samochód, kiedy On wraca do domu. W środku nocy kilka domów dalej barierki przy schodach udekorowane niebieskimi migającymi światłami. Co noc drażniły mnie, wywołując lęk. Znikał dopiero, gdy pod domem parkował wiśniowy Volkswagen. 

Kiedyś wieczorem obudziłam M. Nie wiedziałam czegoś, w trakcie chemioterapii Przecinka. Nie udzieliła mi wtedy odpowiedzi. Teraz wracam do tego wieczoru. Wtedy nic sobie z tego nie robiłam. Że gdzieś w mazowieckim Ona jest, śpi otulona pościelą i wybudzona przeze mnie, odpowiada mi... Codzienność. Ludzie robią takie rzeczy. Teraz uśmiecham się ironicznie... Ta pościel już dawno zapomniała Jej dotyk. Ile jest na świecie takich pościeli? Takich poduszek, które kiedyś utulały do snu, a teraz...? Co z moją pościelą? 

W moim samochodzie jest zawsze jeden mały, biały znicz. Na wypadek, gdybym była w Jej pobliżu. Gdy wjeżdżam nieostrożnie w dziurę, której nie zauważę, znicz metalowym daszkiem daje znak z bagażnika. Symbol wiernych myśli. Ten metaliczny brzdęk. 

Za sześć dni rezonans magnetyczny. Tęsknię za początkami choroby, kiedy nie bałam się rezonansów tak, jak boję się teraz. Z czego to wynika, do cholery? Wtedy nic sobie z tego nie robiłam. Po prostu - badanie. Im dalej, tym większe dreszcze mną targają. Tak, jak boję się teraz, nie bałam się ani razu jeszcze. Nie chcę pamiętać tego lęku. 

Kiedyś miałam wyrzuty sumienia, przed rezonansem. Czemu się nie boję? Chciałam się bać. A teraz? Ile oddałabym, żeby nie czuć tego przerażenia. Dotykam Jego głowy i parzą mnie ręce. Chciałabym nimi czarować. Wysysać całe zło. Wyciągać wszystko bolesne, obce, szkodliwe. Chciałabym chłonąć wszystko. Nie mogę. Bariera. Skóra, czaszka, bariera krew-mózg. Nic nie wyrwę. Głaszczę gęste włosy, po prawej stronie rzadsze. Uspokajam się. Ciepła skóra ma działania kojące.

juana-gomez
"Zapomnij mi"
W głowie ciaśniej układam każdą myśl,
zagłuszę dziś.
Zapomnij mi.
Rozwijam taśmy naszych dni,
krótki film.
Zapomnij mi.
Nie zawsze było tak,
jak chcesz.
Nie było Ci lżej,
nie pamiętaj tego mi!
Dawno mnie nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!
Nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Początków nie pamięta nikt,
brakuje dni.
Zapomnij mi.
Ulatuje lęk, nie czuję nic,
nie czuję nic.
Zapomnij mi.
Jedną z wielu rzeczy jesteś dziś,
jedną z wielu niepotrzebnych.
Nie pamiętaj tego mi!
Dawno mnie nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!
Nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Miłość jedna robi mi straty.
Nie biorę nic do snu,
nie pamiętaj mi,
nie biorę nic do snu,
nie pamiętaj tego mi!
Dawno mnie nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!
Nie ma!
Nie ma!
Nie zabiorę cię do snu,
nie ratuj mnie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

40, które jest 115.

Smok wrócił z Anglii do Polski.

Smok Magdy