Emerytura? Ja zapracowałem na raka.

  19 marca 2016 o 11:12

Usłyszałam w Dzień Dobry TVN, że przyrost naturalny w Polsce, krótko mówiąc jest kiepski i do dupy. I że emerytura dla wszystkich będzie pachnieć malizną, bo nie ma komu na nią zwyczajnie pracować. I ryknęłam śmiechem złowieszczym tak perfidnym, że aż wstyd. Bo myślę sobie - na pewno miałabym dziecko! Gdyby.... Tylko opieka medyczna pozwalała na wyleczenie raka.Ot, taka pierwsza myśl dziewuchy złej na komórki bez poczucia wstydu, że ich za dużo.  I śmiałabym się dalej, ale jakoś mina mi zrzedła. Bo uświadomiłam sobie, że coraz więcej ludzi nie ma dzieci nie ze względu na to, że nie ma możliwości fizycznej je mieć, tylko... Bo się boi! A boi się czego? Że osieroci bogu ducha winnego dzieciaka, że porywa się z motyką na słońce, że coś pójdzie nie tak. Ile jest takich przypadków? Nie będzie dzieciaków. Nie będzie emerytury. Ludzie teraz ciężko harując na emeryturę i godne życie dzieci dostają wynagrodzenie w postaci nowotworu.  

Wczoraj był rezonans. Coś ciężko mi szło siedzenie pod salą zabiegową. Może to przez Przecinka? Bo przed badaniem dał mi prezent. Książkę Agaty Tuszyńskiej pt. "Ćwiczenia z utraty". Opowieść o... co tu dużo mówić - pokonywaniu guza mózgu w wykonaniu jej męża Henryka. Polowałam na tę książkę już od świąt Bożego Narodzenia, znalazłam ją przez przypadek. Ale ponieważ wydana została w 2007 roku, teraz można dorwać ją jedynie w Internecie. A ja mam przewlekłe problemy i konflikty moralne podczas zamawiania przez Internet i Allegro wydziedziczyło mnie z hasła, więc... Czekałam, aż nadarzy się okazja i kiedyś jakoś sobie... A tu Przecinek podarował mi coś, co chciałam bardzo stanowczo posiadać, a jednocześnie trochę się "cykałam". Ścisnęło mnie w gardle, bo wiem jaka mocna dawka wybuchowa tam się znajduje. Prawdziwa bomba atomowa dla takiego dzieciaka jak ja. A ten masochista nie poprzestał na książce, wziął i zachachmęcił jeszcze Audiobook.

Kiedy biedny Przecinek robił striptiz w tubie, która dawała Mu niezły koncert rockowy, ja siedziałam na kanapie za drzwiami i pomimo tego, że głowa była pozbawiona myśli generujących łzy, zachciało mi się ryczeć jak dzieciakowi. Cykliczne. Zadziwiające jest to, że zawsze gdy zostanę sama, a Przecinka obracają w różnego rodzaju potrzebie, mnie dopada chęć płaczu. Mieszanka wściekłości i smutku, zagubienia i nadziei to taka trucizna, która razem tworzy petardę. Gdybym sobie czasem nie pochlipała, rozerwałoby mi łepetynę. Na bank.

Przecinka czasem oświeca. Wczoraj na przykład pod pierzyną przyszła mu chęć inżynierskich podbojów. Uznał, że głowa powinna być z gumy. Wtedy byłoby lepiej. Zgadzam się z nim stuprocentowo, ale ja bym jeszcze dodała do tej koncepcji opcję wymieniania... Wszelkich mózgowych organów podatnych na łakomego glejaczka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.