Mamrotanie
2 lipca 2016 o 15:15
Wstąpiła
we mnie jakaś obojętność. Niedawno, kilka dni temu, może trzy dni temu,
może cztery. Obojętność na wszystko to, co nigdy nie miało kontaktu z
obojętnością. Znieczulica towarzyszy mi przy rozmowach, które dawniej
kończyłyby się awanturą do samych chmur. Przestałam tracić energię na
ludzi, którzy traktują mnie z dystansem i z pobłażaniem. Teraz też ja
mam źrenice pełne pobłażliwości. Na całe szczęście źrenice są czarne i
pobłażliwości nie widzą moi rozmówcy. Śmiało mogę stwierdzić, że jest mi
lepiej. A że w nocy sobie popłaczę i jednak pozwolę wrażliwości
wydostać się na prześcieradło, to inna kwestia. No cóż, nie ma na tym
świecie sentymentów. A jeśli już są, to u ludzi dobrych, ciepłych,
skazanych z góry na klęskę. Badziewie się szerzy. Ile razy już to tutaj
pisałam. Zbiera mi się na mdłości. To już tak bardzo nudne. Ta ohyda
świata. Coraz częściej myślę o śmierci i piszę to tylko, bo na świecie
jest Pan Jastrun. On też o tym mówi. I wcale się nie wstydzi. I wcale
nie widzi w tym nic dziwnego. I wcale nie uważa, że to źle, że o tym
mówi. Myślę o śmierci. I co? Ktoś mi zwróci uwagę? Ktoś mnie skrytykuje?
Wyśmieje? Powie, że jestem głupia? Wolę być głupia. Jestem głupia. Ale
głupia w zdrowy sposób. Bo głupi w niezdrowy sposób to ci, którym się
żyje idealnie, którzy nie zauważają, że coś jest z tym światem nie tak,
że jest jakaś zaraza, którą ja nazywam niesprawiedliwością świata.
Myślę
sobie. Myśleć jeszcze na szczęście można co się komu żywnie podoba.
Mówić już niekoniecznie, bo zawsze się znajdzie morda, która skutecznie
wyszczeka sprzeciw. Widocznie tak musi być. Widocznie nie muszę się z
tym zgadzać.
Kacper
się zabił i wszyscy płakali. Rozumiem. Też płakałam i też byłam zła.
Ale rozumiałam. Szanowałam. Chciał, to się zabił. Mówili do mnie: "Nie
przyszedł na świat sam, więc odchodzić też nie miał prawa sam". Jak to
nie miał? Prosił się na ten świat sam? Urodził się i żył. A że życie mu
się nie podobało, cierpiał, był za wrażliwy, za wątły na problemy, które
się do niego kleiły? Że nie chciał się męczyć? Uważam, że miał prawo.
Miał prawo czegoś chcieć i czegoś nie chcieć. Nie chciał żyć. I zabił
się. Temat wyczerpany. Nikt nie ma prawa rozwodzić się nad Jego decyzją.
Nad takimi decyzjami się nie dyskutuje. Skoro miały miejsce, to z
jakiegoś powodu.
Czekam
z utęsknieniem na morze. Polskie, brudne, zapełnione ludźmi morze.
Bardzo je lubię. Bardzo za nim tęsknię. Już niedługo je odwiedzę.
Komentarze
Prześlij komentarz