Psycholog żaden.
16 maja 2016 o 22:42
Moja
psychologiczna taktyka upadła na ziemię z łoskotem, prosto na dupkę,
swoją biedną, drobną dupkę. Psycholog ze mnie widać żaden. Nie mam nawet
zadatków, a wszyscy zawsze podsuwali mi pod nos taką psychologiczną
przyszłość. A figa z makiem, nie takie numery.
Bloga
założyłam w dwóch celach, przy czym jeden cel dominował nad drugim
celem. Pierwszym celem, tym dominującym, było swego rodzaju wejście w
Przecinka. Wiem, jak to brzmi. Blog miał być kablem USB do mózgu mojego
faceta. Do tej zdrowej części mojego ukochanego umysłu. Zdaję sobie
sprawę, że jestem raczej komunikatywnym stworzeniem, że nie mam problemu
z opowiadaniem o emocjach, że jestem często bezpośrednia i ogólnie
mówić umiem. Ale nawet mi czasem nie mogą różne rzeczy przejść przez
gardło. Choćbym chciała i wszelkich starań dokładała, czasem nie umiem
czegoś powiedzieć. I często jest to coś - myślę - istotnego. Wpadłam
więc na pomysł, że będę takie rzeczy opisywać na blogu. Pewnie
przeczyta... Poza tym potrzebowałam swoistego wentylka. Musiałam się
oczyszczać z uczuć, emocji, lęków. Zwykłe pisanie dziennika nie dawało
mi tego, co daje mi blog. Dziennik mi nie odpowie, nie napisze czegoś,
nie ustosunkuje się do moich myśli. A czytelnicy - czasem owszem.
Moja
teoria wchodzenia w Przecinka blogiem trochę podupadła na sile, gdy
spytałam, czy czyta bloga. Rzekł, że nie. Mina mi zrzedła, trochę się
poczułam, jakbym wlazła z impetem w ścianę. Kurka siwa, no czemu Ty nie
czytasz tego, co ja piszę?! Nie interere Cię to? W ogóle? Nie strugaj
jarząbka.
Wlazłam
w męską ambicję, bo jeszcze tego samego wieczoru rzucił tekstem, który
świadczył o tym, że czyta. Trochę jakbym obrosła w jedno pióro. Nie w
piórka, a w pióro. No już postęp. No nie?
Jutro
zaszczytna wizyta w Centrum Onkologii. Przecinek już wczoraj mówił, że
go w dupie łupie, czyli organizm już krzyczy "Tak, tak, tęsknie za moimi
cukiereczkami, chemia - mniam!". Jak w zegarku wyczuwa, że będzie nowa
dawka... Tak przynajmniej wczoraj myślał Przecinek. Zastanawiam się, co
jutro będzie nie tak, a co będzie tak. I czy wrócę wkurzona ponad
wszystko, czy usatysfakcjonowana. Oto jest pytanie...
Komentarze
Prześlij komentarz