Sfermentowany świat.

 4 kwietnia 2016 o 12:07

Jestem na tyle inteligentna, żeby postawić świadectwo, że ze światem, na którym żyje, nie jest najlepiej. Niestety moja inteligencja kończy się w chwili, kiedy próbuję dojść przyczyny. Nie wiem, co się stało z tym wszystkim, co mnie otacza. Nie mówię tego codziennie, ale dość często narzekam na życie. Podkreślam, że nie podoba mi się to, co się dzieje naokoło. Gdzieś zniknęło "przepraszam", nie wiem co się z nim stało. Prawdopodobnie wyszło z mody, albo przestało być przydatne. Zamiast tego ładnego słowa teraz panuje "sorry", a to "sorry" jak ktoś do mnie powie, to dostaję spazmu. Coś stało się również ze "współczuciem". Kiedyś możliwe, że były ono naturalnym odczuciem, teraz jest czynem wymagającym pochwały. Wczoraj z Przecinkiem oglądaliśmy program Betlejewskiego. Sprawdzał reakcję ludzi na osoby proszące o pieniądze. Aktor, który miał za zadanie odegrać rolę mężczyzny z ulicy, popłakał się. Nie mógł znieść tego, że przez chwilę stał się "niczym". Bo kim jest ktoś, kogo ludzie mijają nie obdarzając go  spojrzeniem? 

Gdzieś jest na tym świecie wentylek, który wypuszcza, pozwala uciekać wzorcom, zasadom, priorytetom. Temu co naprawdę ważne.

Coraz mniej oglądam telewizję. Gdy jestem sama i czuję ciszę, która wchodzi mi zbyt bardzo na mózg, włączam muzykę. Nigdy telewizor. Telewizor jest włączony, gdy w domu jest Przecinek. I patrzę wtedy na telewizor i na Przecinka wzrokiem "skąpym", bo mnie uwiera gdzieś myśl, że ten telewizor mi popsuje Przecinka. Na każdym kroku w tym cholernym pudle tematyka monotonna - zdrada, kłamstwo, oszustwo, zdrada, oszustwo, kłamstwo, kradzież, brak zrozumienia, kłótnia, brak zrozumienia, zdrada, zdrada, zdrada! Tej zdrady to już wcale znieść nie mogę! Mam wrażenie, że jest ona dosłownie reklamowana w telewizji. Wszystkie seriale, programy, głównie to dziadostwo, które jest reżyserowane, na każdym kroku jest wątek zdrady. A potem idzie taki szczyl lat 20 lub 30, w stałym związku, który jest niby ważny (ten związek....) i jak sobie skoczy w bok, to nie widzi w tym nic złego, bo przecież w telewizji tyle tego jest! A jeszcze najlepiej - wszyscy to robią, to naturalne. A sumienie, zrozumienie, to uczucie, które właśnie rozwalił na kawałki - bez znaczenia...

Nie, ja tego nie robię. I ilekroć Przecinek żartuje na ten temat, dostaje w łeb. I ilekroć ktoś przy mnie ten temat porusza, zaraz jest jazgot z mojej strony. Od zawsze był, odkąd już byłam świadoma. I zawsze będzie. Może jestem staromodna. Może mam łeb staruchy. Ale nawet jak komuś jest źle w związku, nawet jak ktoś się z kimś nie dogaduje - ze zwykłego szacunku do drugiego człowieka (!) najpierw trzeba zakończyć JEDNO, potem iść zacząć DRUGIE. Prosta zasada! Ile bólu mniej. A jakie trudne. Czasem nawet 50 letnie, dojrzałe kobiety nie wiedzą co to honor i walą w trąbę jak leci. Śmiech. I brak chęci z mojej strony do tego, by ufać ludziom. Przecinek to ostatni facet, który ma szansę doświadczać tego, że Go strzygę, dotykam, zabieram kołdrę, prasuję koszule i chodzę za nim jak pies. Nigdy więcej żadnego "kogoś". Zostanę starą panną najwyżej, ale będę miała spokój i nie będę się bała, że mnie jakiś cymbał zdradzi z cipką, która zamiast cipki powinna mieć rów mariański. I tylko dlatego, że chwilowo miała ładne perfumy i a cycek jej wypadł z Triumphu. Pierdzielę to.
Gdzieś wypadły z obiegu maniery. Jak ktoś Cię puści na skrzyżowaniu, pomruga światełkami, daje znak, że "jedź", większość wysunie do przodu zanim pomyśli. Ja zanim wysunę i prawie zabije Hyundaya, pomacham i pokiwam łebkiem, podziękuję. Ale jak ktoś Ci zajedzie drogę, wyjedzie Ci, albo nie daj Boże stojąc przed Tobą nie zauważy zmiany świateł - zagryźć, zakopać, zapluć na śmierć! Na pohybel.

Obrałam zasadę - jesteś miły - jestem miła. Wiek nie ma znaczenia. Jeśli moja własna babcia jest dla mnie chamska i robi to świadomie - również będę chamska. I niestety wiek nie ma nic do tego. Jeżeli ktoś jest dla mnie miły i wyrozumiały, słucha co mówię - dogadamy się. Ale nie jestem przecież Jezusem, żeby przymykać oko, bo ktoś ma 70 lat. No to przez te 70 lat chyba można było się kultury nauczyć, co? Wobec rodziny zwłaszcza.

Rozumiem samobójców. Bo ludziom, którzy mają zasady, sumienie, uczucia, emocje, człowieczeństwo - na tym świecie żyje się CHUJOWO.
PS Jutro mamy CO. I będzie impreza. I będzie się działo.
A na pocieszkę, że świat czasem ładny - moje uchwyty ogrodu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.