Stokrotkowa ciocia

 16 listopada 2016 o 22:26

Mijają cztery lata. 

Nie mam pojęcia, gdzie jest. Nie wiem, czy może na mnie patrzeć. Jeśli może patrzeć, to wywraca pewnie nagminnie oczami i jest zawiedziona. Bo miałam być silna i nigdy nie płakać. Ona nie lubiła płaczu, kazała nie płakać. A ja przecież uwielbiam płakać. Nie umiała wpoić mi rezygnacji z tej czynności. Siły też mi nie dała, właściwie  w pewnym stopniu mi ją odebrała. 

Po czterech latach pewna jestem jednak, że nie wolno tracić nadziei NIGDY. To jest odbierane przez ludzi jako banał. To nie jest banał, w żadnym wypadku. Kobieta, której dawano 2 lata życia, żyła o wiele dłużej... Za sprawą - moim zdaniem - własnej decyzji. Bo Ona postanowiła sobie, że będzie żyć długo. Nie tak długo, jak tego chciałam ja. 

Często wieczorem pisała do mnie. "Stokrotko". Opowiadałam Jej, jak minął mój dzień. Co poszło tak, jak chciałam, a co mi nie wyszło. Opowiadałam o wzruszającym filmie, kocie pod płotem, padającym śniegu i wszystkich obawach. Zawsze, gdy płakałam, pocieszała mnie, ale w tym pocieszeniu było wiele surowości... Po co płaczesz? Nie płacz. Weź się w garść. Weź się dziewczyno do kupy i zapierdalaj działać. Już. 

W środku nocy, kiedy nie odpisywała mi, wpadałam w panikę. Myślałam o najgorszym. Czy to już? Już Jej nie ma? Już mnie zostawiła? Zostawiła Agnieszkę? Michała? Jaśka? Już?! Ale rano przepraszała. Że zasnęła. Mój oddech wracał do normalnej częstotliwości. 

Aż wreszcie nadszedł dzień, kiedy zniknęła. Listopad, ten paskudny miesiąc, odebrał Ją. Płakałam w poduszkę, aż piekło mnie gardło. Byłam wściekła. Na Nią. Jak bardzo byłam wściekła? Nie byłam przygotowana. Chociaż przygotowywała mnie na to swoim specyficznym poczuciem humoru. Nie udało się mnie uodpornić.
Przecież postanowiła sobie, że będzie żyć. I co teraz? Zapomniała o tym? C
o z Nią? Gdzie jest?
A potem dorwały mnie wyrzuty sumienia. Nie poświęcałam Jej czasu ostatnio. Nie pisałam często. Zapomniałam o Niej. Jak bardzo potem mnie to dręczyło, gdy potrzebowałam Jej otuchy, wsparcia, rozmowy... A Facebook raził w oczy nieobecnością. Brakiem. 

Któregoś razu napisałam. "Wróć do mnie, proszę". Odczytano. Na chwilę zabiło mi serce mocniej. Potem świadomość przywróciła mnie na ziemię. Pewnie odczytała Aga...

Jej palec. Mam odbity na karteczce. Czasem biorę książkę w dłoń i przykładam swój palec wskazujący do odbicia Jej palca. Potem przyglądam się liniom papilarnym. I tylko tyle po Niej mam... 
17

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.