Wieczorny masochista

 4 sierpnia 2016 o 22:26

Wieczór. Nie ma co ukrywać - dość późny. Siedzę sama. Czekam, aż wróci. Wrócić szybko chyba nie da rady. Taka praca. Herbaty pić sama jakoś nie chcę, na książki też moje oko patrzy dziś nieprzychylnie. Mam w głowie tyle własnych fabuł, na czyjeś nie starcza mi miejsca...
Zwęszyłam głębsze emocje na naszej grupie - Guzy mózgu - dzielmy się wiedzą. 


Zaczęłam wnikliwe przeglądanie dość starych postów. Strzeliło mnie. Mama Kasi. Mąż Ewy. Mąż Agaty.
To już było. Było. Jakby wczoraj...
Processed with VSCO with a6 preset
Patrzę...Marzec, czerwiec... Kwiecień?
Nagle do mnie dotarło. To wszystko we mnie zostaje, jakby było dwa dni temu, a miesiące przeciekają niepostrzeżenie... Jeden rok, dwa lata...

I patrzę na wpisy ludzi, pełne nadziei, pełne mocy, radości, siły, ochoty, walki... A zaraz, za moment, kilka postów wyżej... Pożegnanie. 

Czemu ta firma Przecinka tak uporczywie zaskarbia Go sobie? Czemu dziś nie oddała mi Go wcześniej, żebym nie wżarła się w grupę? Czemu jednak nie wybrałam herbaty albo książki, tylko lekturę płynących historii ludzi, z którymi łączy mnie silna nadzieja.
Wpadłam w popłoch. Szukam Boga. Szukam ręki Mamy, żeby mnie pogłaskała. Szukam koszuli Przecinka, pachnącej proszkiem do prania i perfumami, szukam koca, szukam ciepłego światła lampki.
Wystraszyłam się.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.