Wrzosy

  21 sierpnia 2017 o 21:00

Chłodnawy wieczór. Gdy wychodziliśmy z domu i dotknęłam różowawych wrzosów, które powiesiłam w doniczkach na barierce, pomyślałam - koniec lata. Zapach, to już ten jesienny zapach. Przypomina mi dziwne momenty. Wprawia mnie w pewien stan osłupienia, ogłuszenia, marazmu... Tak pachniały poranki, gdy wychodziłam z domu do szpitala, i tak pachniały wieczory, gdy wychodziłam ze szpitala do domu... W przerwach, gdy wychodziliśmy czasem na parking przed szpitalem, oczywiście znowu pachniało latem. Ale poranki i wieczory pachniały zimnem, rosą, wilgocią, ostatnimi podrygami roślin, resztkami chlorofilu. 

I teraz, ta końcówka sierpnia, właśnie tak pachnie. Pachnie wrześniem. Pachnie powrotem do szkoły, powrotem obowiązków i moimi wspomnieniami.

8 września miną dokładnie dwa lata od operacji Przecinka. Czasem, gdy jadę samochodem i wracam do tego myślami, gubię się. Zapominam - czy to dwa lata, a może trzy? Muszę policzyć wtedy powoli, na palcach, z wielkim skupieniem. To tylko dwa lata. A dla mnie to jednak jak wieczność. Wszystkie dni przemykają mi pod powiekami. Szczęśliwe, te gorsze, te całkiem fatalnie i te, które mogłyby trwać na wieki. 

Gdy wychodził ze szpitala, świeciło słońce. Było już chłodno, 13 września, wiatr nie był miły dla skóry. Ale słońce jeszcze było, nawet dość jaskrawe. Pamiętam, że przez to ten biały bandaż owinięty na głowie Przecinka, wydawał się jeszcze bielszy niż w rzeczywistości. A skóra, ziemista, zmęczona, trochę inna - jeszcze brzydsza niż realnie. Miałam w dłoniach dokumenty, wypis ze szpitala z zaleceniami, torbę z ubraniami... Szłam trochę z boku, trochę z tyłu, żeby dyskretnie obserwować. Każde uniesienie palców, każde mrugnięcie powieką, ruch skóry powlekającej policzek. Czy wszystko tak, jak przedtem? Czy są zmiany? 

Gdy był inny, jeszcze dwa dni po operacji, pobiegłam z wypiekami na twarzy, z przerażenia, do pokoju lekarskiego. J.K. siedział sam. Dlatego mnie przyjął. Nie przyjąłby mnie, gdyby nie błaganie w oczach. Pewnie pomyślał - młoda, zaraz umrze z tego przerażenia. Trzęsłam się. Na wdechu opowiedziałam wszystko. Że inny, że agresywny, że nie mój, że obcy. Że nie wiem nic, i co dalej? Siedział bokiem do mnie na obrotowym, skórzanym fotelu w białym fartuchu. Przystojny, bardzo poważny, zdystansowany, dość młody. Nie zrobiłam na nim wrażenia, żadnego. Niejedną już taką historię usłyszał. Miał się przejąć kolejną? Dla mnie to była tragedia, a dla niego chleb powszedni. Patrząc mi w oczy nie obiecał mi nic. Powiedział tylko, że może minąć, a może zostać. To jest mózg. Krew odpłynęła z policzków, ostygłam. Podziękowałam cicho i wyszłam. To jest mózg. To jest mózg. Stałam na korytarzu płacząc i żaliłam się do słuchawki Mamie - co zrobię, jeśli nie wróci? 

Wrócił. Teraz już wszystko rozumiem. Zszedł obrzęk mózgu, wszystko się unormowało, spuchnięty mózg nie działał jak powinien. Odzyskałam co chciałam, ale nie od razu wszystko. Tylko teraz nie wiadomo, czy resztki złośliwości, agresji były powodowane naruszeniem mózgu czy...przerażeniem psychicznym, załamaniem nerwowym, potężnym lękiem dorosłego mężczyzny. To jest mózg...

We wrześniu wszystko miało największe znaczenie. W listopadzie ucieraliśmy resztę. A w grudniu wystartowaliśmy do przodu. Tylko czy całkowita normalność nie wróciła dopiero w kwietniu? A właściwie, czy całkowita normalność w ogóle wróciła? Wróci?

Tęsknie za Nią każdego dnia  i każdego dnia znajduję na ziemi coś, co do szpiku kości przypomina mi Ją. To boli, ale po części fascynuje. Codziennie widzę, ile we mnie zostawiła, zakorzeniła. Ile rzeczy ma wspólny mianownik. 

Mimo wszystko, nadal sytuacja ma status chwilowy. Nie dotarło do mnie, że to nie ulegnie zmianom. Nadal mam wrażenie, że to jakaś podróż, chwilowa nieobecność, podróż do Meksyku albo Francji... Że różowa walizka nadana kiedyś zostanie w kierunku Warszawy, i... No ale tak nie jest. Dlaczego moja głowa tego nie rozumie? 

Jesień, nie chciałam, żeby szybko się zjawiła. Ale jestem pogodzona. Ciepłe swetry i szklanki z herbatą - też muszą mieć swój czas...

il_340x270.836304364_inen

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

40, które jest 115.

Smok wrócił z Anglii do Polski.

Smok Magdy