Zmiany?

 3 marca 2016 o 15:30

Zmiany zawsze napawały mnie lękiem. Długo zajęło mi pogodzenie się z faktem, że są one konieczne w życiu i żadnym sposobem nie da się ich ominąć. Dopadną i tak, są nieuniknione. Czasem niosą dobro, czasem niosą nieprzyjemne niespodzianki. Stabilność możliwa jest tylko chwilowo, nic nie jest pewne. Dla człowieka, który na pierwszym miejscu stawia wierność - to koszmar. Bo jak wierność ma szansę przetrwać podczas zmian? Zmienić może się wszystko. Stan ducha, poczucie, zakochanie, priorytety, marzenia, chęci, plany. Mam żelazne zasady i przez to, jakie jest życie, często muszę je łamać.

Kiedyś nie umiałam wyrażać swojego zdania. Stłamszona przez silniejszą jednostkę zawsze uginałam się pod presją, na rzecz drugiej osoby zmieniałam swoje upodobania. Tylko chyba po to, żeby nie stracić pozycji, nie stracić nici porozumienia z rozmówcą. W liceum poznałam kobietę, która wszczepiła mi w geny coś, co potem obróciło się przeciwko niej. Nauczyłam się wyrażać swoje zdanie. Weszło mi w krew bronienie swojego. Szanuję drugie zdanie, ale swojego odebrać sobie nie dam. Często wynikają z tego kłótnie i polemiki, ale chyba tak jest skonstruowany ten świat? Ogień i woda, ziemia i powietrze.

Zmiany jakie zaszły w moim życiu nie podobały mi się nigdy. Kolejne zachodzące również mi nie odpowiadają. Z utęsknieniem czekam na moment, którego doświadczają inni. Moment, kiedy myśli się: " To jest zmiana, która była mi potrzebna i pomogła mi, lepiej mi się żyje". Na razie jedyne określenie jakie przychodzi mi do głowy, kiedy patrzę na swoje zapiski w kalendarzu to " Równia pochyła".

Czegoś tam się uczę. Na przykład, żeby nie zawsze wyrażać swoje uczucia, bo często mogą one zostać źle odebrane. I wygodniej, jak się coś w sobie przytrzyma. Tak dla siebie, dla własnego "ja". Jak się zakisi, to źle, ale może się nie zakisi. Na przykład, że kobieca intuicja to najlepsze co stworzył Bóg. Jeśli istnieje. A jeśli istnieje, to nie wiem, gdzie aktualnie opala swoje łydki i komu aktualnie pomaga, bo na moje maile, wiadomości, telefony i telegramy nie odpowiada. Wiem, że jak mam odrosty na głowie i katar nieprzyjemny to nie jestem zbyt rozchwytywanym rozmówcą, ale naprawdę, mógłby w końcu się odezwać.

Z innej bajki... Trochę mniej ludzkiej, bardziej medycznej...Podziwiam lekarzy. Ale oni powinni teraz zacząć podziwiać mnie. Bo to, że ja jeszcze niektórych nie zagryzłam - to jest istny cud nad Wisłą! Jeśli idę sobie z moim facetem odebrać wyniki rezonansu i wchodzę do gabinetu, a lekarz pyta mnie, czy był robiony MOŻE N.I.E.D.A.W.N.O wspomniany ...rezonans... No to puszczają mi zwieracze emocjonalne i mam ochotę położyć się plackiem na środku onkologii.

Czeka nas randka z doktorem Koziarą na Siennej. Bo albo Wiesiek Skąpy (III) znowu postawił pod drzwiami walizki, albo to po prostu jeszcze jego bambetle zostały na chwilę... A bardziej po ludzku: no coś tam świta i teraz trzeba się dowiedzieć, czy świta coś nowego czy to blizna po naświetlaniach. ( Dla debili:  albo wznowa albo pozostałość po leczeniu)...

Macie jakieś sprawdzone sposoby na katarek? Jutro muszę wsiąść w auto i jakiemuś obcemu kolesiowi udowodnić, że nie jestem zagrożeniem na ulicach i mogą bez skrupułów mi wydać prawo jazdy... Nie wiem jednak jak to zrobię z flukami pod nosem. A fluków, że tak powiem, trochę jest.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Asiu, zabrakło mi słów.

Smok Magdy

40, które jest 115.