Smok Magdy

Dziś rano obudziła mnie Magda. Wysłała mi smoka. Smoka wysyła mi zawsze w dzień rezonansu, żeby było mi lepiej. I zawsze jest mi lepiej. Po chwili wysłała kolejną wiadomość, że się pomyliła, bo to przecież nie dziś. 

To dopiero za dziewięć dni. Zaczęłam odliczanie. To już ta pora, gdy zawsze rano budzę się w jedną myślą. O rezonansie. Na biurku obok stosu dokumentów już leży skierowanie na pobanie kreatyniny oraz mocznika. I oczywiście skierowanie na rezonans magnetyczny na którym widnieje godzina 11:00. 

Po południu zadzwoniła Mama, że dzwoniono z Centrum Onkologii z informacją, że popsuł się aparat diagnostyczny. Znów zirytowało mnie to, że dzwonią do Mamy, a nie do nas. A to błąd przeszłości, bo Mama była wpisana jako osoba upoważniona do  informowania o stanie zdrowia pacjenta. I drugi raz dzwonią do Niej w sprawie przekładania, odwoływania badań Przecinka. 

Nie przerzucono na inny dzień. Chwała Bogu. Czy komukolwiek tam. Zmieniono nam jedynie placówkę. Wobec popsutego rezonansu magnetycznego 5 kwietnia mamy stawić się w szpitalu Praskim przy Jerozolimskich. Tak dla urozmaicenia. A teraz myślę, czy wszystko pójdzie ok, czy aparat ma podobne parametry, czy...

Nie narzeka na ból głowy. Oczodołów. Mięśni. Nie narzeka w ogóle. Ale ja jak zwykle obserwuję go jak akwarysta rybki w zoologicznym. 


I tylko wiem, jak będę zimna i sztywna z lęku w następny czwartek. A w najgorszą, wieczorową porę, w sądną porę...Bedę sama. 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Drogi...

Komórki nerwowe i pierwszy sen.