Drogi...
Jestem na Ciebie wściekła, jak jeszcze nigdy w życiu. Właściwie to Cię nienawidzę. Jak nigdy dotąd. Jak o tym myślę, to żal mi w głębi serca, że człowiek jest w stanie tak nienawidzić, jak ja teraz. Ale chyba się nie dziwisz?
Też zrobiłeś świństwo. Jak można tak komuś zrobić? Za karę, bez kary, po prostu? Z jakiego powodu? Za zasługę? A co trzeba zrobić, żeby na to zasłużyć? Kopnąć psa? Dać komuś brudny widelec? Uderzyć kogoś? Wyzwać? A może kłamać? Zdradzić? Co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na coś TAKIEGO?
Nie odpowiesz, milczysz. Prawidłowo. Gdybyś mówił, moja nienawiść pęczniałaby, przybierałaby na masie ze zdwojonym tempem.
Kiedyś, na samym początku, nawet myślałam o Tobie neutralnie. A nawet zdarzało mi się odkryć Twoją zaletę. Ale gdy zrozumiałam, że i bez Ciebie doszłabym do tego, poczułam Twoją bezwartościowość i bezużyteczność. Kompletną, szczerą niechęć.
Teraz tylko szczerze Cię nienawidzę. Gdy o Tobie myślę, zastygam w bezruchu i trudno mi na nowo się ruszyć. Zapadam w sen. A myślę o Tobie codziennie. Jesteś jak choroba przewlekła. Jesteś chorobą przewlekłą.
Nienawidzę Cię, by za moment korzyć się przed Tobą, błagać Cię, prosić na kolanach wręcz, o łaskę. O to, żebyś dał mi czas na realizację marzeń, planów. Żebyś pozwolił nacieszyć się wszystkim czego doświadczam. Błagam codziennie, żebyś pozwolił dokończyć remont, pozwolił skończyć studia. Pozwolił mieć dziecko. Nowy ogródek, a w nim choinkę. Wakacje za granicą. A w każde wakacje przejażdżki rowerowe.
Krzyczę na Ciebie, by za dzień, dwa, w myślach maleć, kruszeć i prosić Cię o łaskawość. O czas. O jak najwięcej czasu. Dni, miesięcy, lat.
Jesteś potworem, ale wciąż mam nadzieję, że przez ten czas polubiłeś nas trochę i będziesz nam sprzyjał. Będziesz łagodny, łaskawy. Nie będziesz robił problemów.
Nigdy nie chciałam Cię w swoim życiu, ale gdy już się zjawiłeś, uczę się z Tobą żyć. Pozwól mi żyć prawie tak, jakby Cię nie było.
Drogi Oligodendrioglioma Anaplasticum G3,
pozwól żyć...po swojemu...
Komentarze
Prześlij komentarz