Świąteczne paplanie
Prześladują mnie słowa Magdy. Oczywiście te znamienne słowa dotyczące Świąt Bożego Narodzenia. Jeszcze w sierpniu zaszczepiła we mnie odliczanie do tych dni. Z niepokojem. Nie zrobiła tego specjalnie, zrobiła to mimochodem. Prześladują mnie także słowa "glioza", "blizna". Ubrałam już choinkę, którą Przecinek wtaszczył na górę. Jak rok temu, mieni się złotem i czerwienią. Jest na niej złota sowa i czerwona myszka. Kupiłyśmy z Mamą złoty włos anielski. Miał przypominać mi dzieciństwo - bo pamiętam ten specyficzny zapach, który miały tamte włosy. Babcia wieszała takie długie, cienkie, srebrne. Wąchałam je potajemnie, a zapach ten wrył się tak głęboko, że prawie definiuje dziecięce święta. Te włosy kupione w towarzystwie Mamy, potężnie śmierdzą. Przynajmniej ładnie wyglądają. 10 grudnia odbył się rezonans. Nie wytrzymałam, oczywiście. B. jeszcze upominała mnie, aby rezonans odbył się wtedy, kiedy chce Przecinek. Mruczałam z niezadowoleniem, czytając wiadomoś...