Raport: nie doręczono 5

Może masz dla mnie chwilę tego wieczoru? Nie wiem, co teraz robisz. Czy tam można robić cokolwiek? Leżysz, rozmyślasz? Może czytasz jakąś książkę, tak jak dawniej tu? Może taką, którą kiedyś już czytałaś, bo przecież lubiłaś czytać książki ponownie. Może możesz mnie teraz posłuchać.

Nie wiem sama, co mogłabym powiedzieć.Teraz mogłabyś się zdziwić. Skoro chcę, żebyś mnie posłuchała, powinnam wiedzieć, co chciałam przekazać. Problem w tym, że... Wszystko wydaje mi się zbyt banalne jak na Ciebie. Powiedzieć, że mi Ciebie brak, to jak kichnąć po powąchaniu pieprzu. Oczywistość, która drażni. Może mogłabym powiedzieć, że nie śnisz mi się wcale i zastanawia mnie to. Ale przecież to akurat wiesz. Chyba wiesz...

Czy pada tam deszcz? Czy są ulice i drzewa? Czy masz książki... Nie wiem. Nie wiem, przecież nie wiem. Kompletnie nie wiem. Nie umiem sobie wyobrazić Ciebie teraz. Czy urosły Ci włosy? Czy pomalowałaś paznokcie na różowo? Pewnie tęsknisz za jabłkami. Może tam nie ma wcale jabłek? Zwłaszcza tych Twoich ulubionych? 

Zaparzyłam sobie herbatę w tym białym kubku z Ikei. Usiadłam w fotelu i kątem oka widzę pogodynkę, która na ekranie telewizora zapowiada temperaturę na jutro. Jestem sama. Przecinka nie ma. W domu jest cicho, ciepło, pachnie kwiatami z ogródka. Spodobałyby Ci się, bo są żywo różowe. Mam mokre włosy, a gdy poprawiam pozycję, gdy zdrętwieje mi szyja, pachnie szamponem. 

Może teraz napisałabym do Ciebie jak zwykle z głupotą? A może Ty byś już spała? A może śpisz? Czy w niebie się śpi? Non stop zadaje te durne pytania. Przecież nie wiem... A Ty nic nie mówisz. Nie piszesz. Nie dzwonisz. Nie śnisz się. 

Czasem Cię dotykam. No wiem, głupio brzmi. Teraz trochę inaczej Cię dotykać. Piaskowiec jest chropowaty. Nie miałaś kiedyś takich porów. Teraz masz sporo porów. Niech będzie tak. To miało być zabawne. Nie wiem, czy się śmiejesz. Wiem, że ja nie śmieję się wcale, choć przecież to miało być zabawne... 

26 czerwca obudziłam się o 4:00 nad ranem. Nie planowałam tego. Po prostu nagle otworzyłam oczy i mechanicznie przekręciłam się na bok, twarzą w stronę zegara. Pokazywał 4:03. Pomyślałam "Jeszcze nie teraz". O 5:38 pomyślałam "Już po". Przecinek spał w najlepsze, spokojnie oddychał. Pomyślałam sobie, że przecież jest już jasno. I dwa lata temu też było jasno. W czerwcu o 5:38 jest jasno. Wiesz, jak bardzo mnie to zdziwiło? Abstrakcja. 

Pamiętam tamten dzień. Był słoneczny. Byłam na tarasie, gdy napisała M. Ale nie odczytałam wiadomości od razu. Otworzyłam okienko rozmowy, gdy wchodziłam na schody. Gdy stałam już w pokoju na dywanie, łzy ciekły strugami w ciszy. A On wiedział od razu. Co, miał nie wiedzieć? Wiedział może już wtedy, gdy słyszał moje kroki.

Reszta dnia była prosta. Robiłam wszystko mechanicznie i pozwalałam sobie płakać. Jechałam autem i tylko szyja mnie swędziała od łez drażniących skórę. Nie krzyczeli na mnie rodzicie. Przecinek też nie. Płakałam, a łzy nie miały końca. Nawet nie bolała mnie głowa. 


Bez sensu. Po co Ci to opowiadam... 

Teraz wszystko jest inne. Noce są inne. Poranki są inne. Usunęłam Twój numer telefonu. Ale na tym kończy się lista rzeczy dotyczących Ciebie, które usunęłam. Można usunąć tylko ten numer. Nic więcej się nie da. 

Ale może Ty tam masz mój numer? Może mogłabyś mi wysłać sms? "Hey jest rano  w Dzień dobry TVN :)" To nic, że zespół Hey zawiesił działalność... Może mogłabyś cokolwiek innego mi wysłać? 


Przecież miałaś kupić mi oposa... Mam 23 lata, ale przecież pamiętam, że miałaś kupić. Aha. Jak będę miała lat 30 też będę pamiętać o tym oposie, więc masz problem. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Drogi...

Smok Magdy

Komórki nerwowe i pierwszy sen.